,,Odetchnij Prowansją" - olejek pod prysznic Le Petit Marsiliais
Żele pod prysznic to jedne z tych produktów, które kupujemy bez większego zastanowienia, kierując się przeważnie kuszącym zapachem lub korzystną promocją. I o ile nie macie problemów ze skórą czy nadwrażliwością na dane składniki to naprawdę nie ma w tym nic złego. Zadaniem każdego żelu pod prysznic jest oczyszczenie wierzchniej warstwy skóry, a do tego nie potrzebujemy chyba zbyt wymagających kosmetyków, prawda? No chyba że chcecie do tego dodać właściwości nawilżające... No właśnie! Producenci wciąż wychodzą na przeciw oczekiwaniom klientek, dlatego i ten temat nie jest im obcy. Dzisiaj przedstawię Wam pielęgnujący olejek myjący Le Petit Marseiliais.
Na rynku istnieją dwa rodzaje tego typu produktów: olejki, których składy oczyszczające zostały wzbogacone naturalnymi olejkami, bądź takie, które naładowane są parafiną i tylko odgrywają rolę produktów nawilżających. Czyli klasyka gatunku producentów żerujących na niewiedzy klientów.
Produkt Le Petit Marseiliais na szczęście należy do pierwszej kategorii i w swoim składzie oprócz tradycyjnych substancji oczyszczających zawiera olejek z orzechów laskowych i wyciąg pszczeli.
* olejek z orzechów laskowych - uprawiana w klimacie śródziemnomorskim leszczyna to źródło dojrzewających w pełnym słońcu orzechów, bogatych w cenne dla skóry oleje roślinne.
* mleczko pszczele - ze względu na swoje właściwości odżywcze, nazywane jest eliksirem młodości.
Pełny skład pielęgnującego olejku pod prysznic Le Petit Marseiliais: Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Corylus Avellana Seed Oil, Royal Jelly Extract, Polyquaternium-7, Coco-Glucoside, Lauryl Alcohol, Glyceryl Oleate, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Sodium Chloride, Ammonium Sulfate, Ammonium Chloride, Citric Acid, Sodium Benzoate, Parfum, Cl 15985. PARABEN FREE!
Kosmetyk ma bardzo solidną, plastikową butelkę o pojemności 250 ml z praktycznym otworem zapinanym na klik.
Dla zainteresowanych, jest on dostępny zarówno w hipermarketach, jak i drogeriach Rossmann czy Natura w cenie ok. 12 zł.
Skoro część oficjalną mamy już za sobą, przejdźmy do zastosowań praktycznych.
Olejek, jak na produkt tego typu przystało ma rzadką, lejącą konsystencję, która absolutnie nie przypomina tłustej substancji. Nie jest lepki, ma raczej żelową formułę, która jak na olejek dosyć dobrze się pieni.
Zapach jest bardzo intensywny - niestety, nie przypomina ani miodu, ani moich ulubionych orzechów laskowych. Ten aromat kojarzy mi się raczej z szarym mydłem w domu mojej babci! O dziwo, inne nuty zapachowe z tej serii wcale nie są lepsze! Zbyt silnie aromatyzowane, szybciej przyprawią o ból głowy, niż sprawią mi błogi relaks...
Jeżeli chodzi o samo działanie nie zauważyłam u siebie żadnych spektakularnych efektów. Olejek nie przesusza, ale też nie nawilża. Zachowuje się jak zwykły żel pod prysznic. Osobiście, spodziewałam się po nim czegoś więcej.
Na rynku istnieją dwa rodzaje tego typu produktów: olejki, których składy oczyszczające zostały wzbogacone naturalnymi olejkami, bądź takie, które naładowane są parafiną i tylko odgrywają rolę produktów nawilżających. Czyli klasyka gatunku producentów żerujących na niewiedzy klientów.
Produkt Le Petit Marseiliais na szczęście należy do pierwszej kategorii i w swoim składzie oprócz tradycyjnych substancji oczyszczających zawiera olejek z orzechów laskowych i wyciąg pszczeli.
* olejek z orzechów laskowych - uprawiana w klimacie śródziemnomorskim leszczyna to źródło dojrzewających w pełnym słońcu orzechów, bogatych w cenne dla skóry oleje roślinne.
* mleczko pszczele - ze względu na swoje właściwości odżywcze, nazywane jest eliksirem młodości.
Pełny skład pielęgnującego olejku pod prysznic Le Petit Marseiliais: Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Corylus Avellana Seed Oil, Royal Jelly Extract, Polyquaternium-7, Coco-Glucoside, Lauryl Alcohol, Glyceryl Oleate, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Sodium Chloride, Ammonium Sulfate, Ammonium Chloride, Citric Acid, Sodium Benzoate, Parfum, Cl 15985. PARABEN FREE!
Kosmetyk ma bardzo solidną, plastikową butelkę o pojemności 250 ml z praktycznym otworem zapinanym na klik.
Dla zainteresowanych, jest on dostępny zarówno w hipermarketach, jak i drogeriach Rossmann czy Natura w cenie ok. 12 zł.
Skoro część oficjalną mamy już za sobą, przejdźmy do zastosowań praktycznych.
Olejek, jak na produkt tego typu przystało ma rzadką, lejącą konsystencję, która absolutnie nie przypomina tłustej substancji. Nie jest lepki, ma raczej żelową formułę, która jak na olejek dosyć dobrze się pieni.
Zapach jest bardzo intensywny - niestety, nie przypomina ani miodu, ani moich ulubionych orzechów laskowych. Ten aromat kojarzy mi się raczej z szarym mydłem w domu mojej babci! O dziwo, inne nuty zapachowe z tej serii wcale nie są lepsze! Zbyt silnie aromatyzowane, szybciej przyprawią o ból głowy, niż sprawią mi błogi relaks...
Jeżeli chodzi o samo działanie nie zauważyłam u siebie żadnych spektakularnych efektów. Olejek nie przesusza, ale też nie nawilża. Zachowuje się jak zwykły żel pod prysznic. Osobiście, spodziewałam się po nim czegoś więcej.
Jak dla mnie kosmetyki z tej marki są bardzo przeciętne, ale mają świetny marketing i reklamę. ;)
OdpowiedzUsuńAjć, skoro zapach nie jest zachęcający - zrezygnuję! :(
OdpowiedzUsuńZapach szarego mydła? dziękuję, nie skorzystam.
OdpowiedzUsuńZwykle zapachy z tej firmy są świetne, szkoda że ten jest tak dziwny ...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie spełnił Twoich oczekiwań
OdpowiedzUsuńMam w zapasie i mam nadzieję, że u mnie będzie lepiej
OdpowiedzUsuńMi się podoba jego zapach.
OdpowiedzUsuńHej! Pierwszy raz spotykam się z tym olejkiem pod prysznic, ale dzięki Twojej recenzji wiem, że lepiej nie wydawać na niego pieniędzy, bo nie byłabym z niego zadowolona. Bardzo lubię ładnie pachnieć po prysznicu, a ponadto widzieć jakiś efekt na skórze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)