Puder z orzechów i pestek moreli zamiast peelingu?? Orientalny produkt złuszczający Yves Rocher
Być może do przemiany każdego dotkniętego przedmiotu w złoto jeszcze mi daleko, mam jednak wrażenie, że ostatnio moje dłonie wykazują pewien dar. Dar sięgania i tym samym odkrywania niesamowitych produktów, które wydają się być iście ekskluzywnymi.
Przechodząc wielokrotnie obok sklepu Yves Rocher [LINK], nigdy nie zdecydowałam się wejść do środka. Może było to spowodowane wysokimi cenami, może brakiem odpowiedniej reklamy, a może zwyczajnie moja wiedza na temat filozofii marki i jej oferty była zbyt okrojona. Cała sytuacja diametralnie się zmieniła, kiedy to w grudniu zeszłego roku w moje ręce wpadł kalendarz adwentowy Yves Rocher. Wtedy to zaczęłam dokładniej przyglądać się wszystkim produktom, analizować je i porównywać. Moje odczucia były bardzo pozytywne, dlatego też podczas ostatnich zakupów postanowiłam odwiedzić sklep stacjonarny marki, który znajduje się w Centrum Handlowym Atrium Felicity [LINK] na ulicy Wincentego Witosa 32 w Lublinie i wybrać coś odpowiedniego dla siebie. Wybór padł na orientalny peeling do ciała z glinką marokańską.
Wybór ten był świadomy i przemyślany z dwóch powodów. Po pierwsze, jestem już bardzo znudzona letnimi, świeżymi zapachami kosmetyków. Lato powoli dobiega końca i podświadomie dociera do mnie, że już niedługo będę mogła oddawać się długim jesiennym kąpielom z dodatkiem bardziej subtelnych, cięższych zapachów. Drugim powodem była chęć wyboru mniej znanego i rozpoznawalnego produktu. Robiąc research marki natknęłam się na mnóstwo produktów z kultowej serii Hydra Vegetal czy najnowszej linii Marakuja&Imbir. Szczerze? Miałam już dość czytania o nich. Jestem osobą, która z reguły stara się nie sugerować opinią innych (oczywiście biorę ją pod uwagę), a tym bardziej nie lubię testować kosmetyków oklepanych i dobrze wszystkim znanych. Dlatego właśnie w tym przypadku wybór padł na mniej popularną serię Tradition de Hammam z ,,marokańskiego złota".
_____________________________________________________________________
Niepozorny, mało treściwy peeling okazał się strzałem w dziesiątkę!
Produkt posiada w swoim składzie nie tylko wodę różaną, czy glinkę marokańską, która ma działanie oczyszczające, ale także w 100% biologiczny olejek arganowy, odpowiedzialny m.in. za nawilżenie i regenerację naskórka.
Działanie złuszczające zapewnia nam puder z orzechów drzewa arganowego oraz pestek moreli.
Pełen skład: Aqua, Glycerin, Prunus Armeniaca Seed Powder, clMethylpropanediol, Coco-Caprylate/Caprate, Moroccan Lava Clay, Argania Spinosa Kernel Oil, Rosa Damascena Flower Water, Argania Spinosa Shell Powder, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Butylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Parfum, Xanthan Gum,MethylParaben, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Cetereth-33, Ethylparaben, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Propylparaben, Sodium Hydroxide, Tetrasodium EDTA.
Konsystencja produktu jest bardzo subtelna i... oryginalna. Z pełną odpowiedzialnością pokusiłabym się wręcz o stwierdzenie, że w niczym nie przypomina drogeryjnych peelingów. Drobinki są niewielkie, tępe, raczej dla tych, którzy oczekują masażu i drenażu ciała, a nie ostrego ścierania naskórka. Produkt ma jednak coś w sobie, czym mnie zauroczył. Być może to ta orientalna nuta zapachowa, która przypomina o swoim relaksującym działaniu? Nie wiem, ale uważam, że kosmetyk jest wart wypróbowania, aby choć raz nacieszyć się jego odmiennością. :)
Cena: 67 zł./150 ml. [LINK]
(obecnie produkt kupicie w cenie promocyjnej 47,90 zł.)
Przechodząc wielokrotnie obok sklepu Yves Rocher [LINK], nigdy nie zdecydowałam się wejść do środka. Może było to spowodowane wysokimi cenami, może brakiem odpowiedniej reklamy, a może zwyczajnie moja wiedza na temat filozofii marki i jej oferty była zbyt okrojona. Cała sytuacja diametralnie się zmieniła, kiedy to w grudniu zeszłego roku w moje ręce wpadł kalendarz adwentowy Yves Rocher. Wtedy to zaczęłam dokładniej przyglądać się wszystkim produktom, analizować je i porównywać. Moje odczucia były bardzo pozytywne, dlatego też podczas ostatnich zakupów postanowiłam odwiedzić sklep stacjonarny marki, który znajduje się w Centrum Handlowym Atrium Felicity [LINK] na ulicy Wincentego Witosa 32 w Lublinie i wybrać coś odpowiedniego dla siebie. Wybór padł na orientalny peeling do ciała z glinką marokańską.
Wybór ten był świadomy i przemyślany z dwóch powodów. Po pierwsze, jestem już bardzo znudzona letnimi, świeżymi zapachami kosmetyków. Lato powoli dobiega końca i podświadomie dociera do mnie, że już niedługo będę mogła oddawać się długim jesiennym kąpielom z dodatkiem bardziej subtelnych, cięższych zapachów. Drugim powodem była chęć wyboru mniej znanego i rozpoznawalnego produktu. Robiąc research marki natknęłam się na mnóstwo produktów z kultowej serii Hydra Vegetal czy najnowszej linii Marakuja&Imbir. Szczerze? Miałam już dość czytania o nich. Jestem osobą, która z reguły stara się nie sugerować opinią innych (oczywiście biorę ją pod uwagę), a tym bardziej nie lubię testować kosmetyków oklepanych i dobrze wszystkim znanych. Dlatego właśnie w tym przypadku wybór padł na mniej popularną serię Tradition de Hammam z ,,marokańskiego złota".
_____________________________________________________________________
Niepozorny, mało treściwy peeling okazał się strzałem w dziesiątkę!
Produkt posiada w swoim składzie nie tylko wodę różaną, czy glinkę marokańską, która ma działanie oczyszczające, ale także w 100% biologiczny olejek arganowy, odpowiedzialny m.in. za nawilżenie i regenerację naskórka.
Działanie złuszczające zapewnia nam puder z orzechów drzewa arganowego oraz pestek moreli.
Pełen skład: Aqua, Glycerin, Prunus Armeniaca Seed Powder, clMethylpropanediol, Coco-Caprylate/Caprate, Moroccan Lava Clay, Argania Spinosa Kernel Oil, Rosa Damascena Flower Water, Argania Spinosa Shell Powder, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Butylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Parfum, Xanthan Gum,MethylParaben, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Cetereth-33, Ethylparaben, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Propylparaben, Sodium Hydroxide, Tetrasodium EDTA.
Konsystencja produktu jest bardzo subtelna i... oryginalna. Z pełną odpowiedzialnością pokusiłabym się wręcz o stwierdzenie, że w niczym nie przypomina drogeryjnych peelingów. Drobinki są niewielkie, tępe, raczej dla tych, którzy oczekują masażu i drenażu ciała, a nie ostrego ścierania naskórka. Produkt ma jednak coś w sobie, czym mnie zauroczył. Być może to ta orientalna nuta zapachowa, która przypomina o swoim relaksującym działaniu? Nie wiem, ale uważam, że kosmetyk jest wart wypróbowania, aby choć raz nacieszyć się jego odmiennością. :)
Cena: 67 zł./150 ml. [LINK]
(obecnie produkt kupicie w cenie promocyjnej 47,90 zł.)
Dla mnie byłby chyba zbyt słaby. Uwielbiam mocne zdzieraki.
OdpowiedzUsuńZaskoczyła mnie wysoka cena.
OdpowiedzUsuńWysoka cena, a pojemność niewielka... :/
UsuńCena nie jest taka zła. Zachęciłaś mnie.
OdpowiedzUsuńTeż wolę mocniejsze zdzieraki, ale zapach bardzo kusi :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo nie przypadł mi do gustu, ale w trakcie użytkowania bardzo go polubiłam! ;]
UsuńKuszący nie powiem :)
OdpowiedzUsuńJa mam kartę stałego klienta w Yves Rocher i dzięki temu dostaję bardzo fajne testery za darmo,na urodziny też zawsze czeka na mnie jakiś kosmetyk gratis.Polecam Ci zapytać się o tą kartę w sklepie;-) Powyższego peelingu nie miałam, recenzją tą bardzo mnie skusiłaś do zakupu ;-)
OdpowiedzUsuńStałym klientem to ja tam nie jestem... :P
UsuńChyba miałam próbkę. Ja do stacjonarnego sklepu YR póki co zajrzałam tylko raz gdy wyprzedawali bardzo fajny płyn micelarny.
OdpowiedzUsuńmiałam go dawno temu, oj dawno.....
OdpowiedzUsuńjakie masz po nim odczucia?
Usuńcałkiem fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńrównież zostaję na dłużej :)
Uwielbiam tę serię! Swego czasu używałam olejku do ciała i byłam bardzo zadowolona. Pełen relaks :)
OdpowiedzUsuńZ Yves Rocher bardzo lubię szampony do włosów i żele pod prysznic :D
OdpowiedzUsuńżele pod prysznic są faktycznie super!
UsuńCena mnie troszkę odstrasza, ale może będę miała kiedyś okazję go poznać :D
OdpowiedzUsuńCena dość wysoka ale uważam że czasami warto skusić się na coś z wyższej półki :D:)
OdpowiedzUsuńteż tak uważam! :)
UsuńOjej, cenowo zdecydowanie nie na moją kieszeń ;) Moja skóra nie lubi się z peelingami. Pasują jej tylko takie delikatne, najlepiej myjące, więc z tym kosmetykiem mogłaby się zaprzyjaźnić, ale ta cena...
OdpowiedzUsuńObserwuję ;)
Oj cena dość wysoka jak za taką pojemność:)
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie uwierzyła gdybym nie przeczytała i zobaczyła ze jest taki puder . Świetna recenzja
OdpowiedzUsuńFajnie się zapowiada, ale cena nieco wysoka...
OdpowiedzUsuńMnie do tej pory nie ciągnie do yves rocher :D. Moje ulubione peelingi to organic shop i na razie nie zmieniam :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała ten peeling ☺
OdpowiedzUsuńDziękuję za obserwacje i miły komentarz ☺
Pozdrawiam
Lili
Lubię takie peelingi, nie przeszłabym obok niego obojętnie:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Ja w Yves Rocher kupuję tylko zestawy prezentowe dla innych. :D
OdpowiedzUsuń