Rejestracja do Klubu AVON

Rejestracja do Klubu AVON
Każda dziewczyna, która potencjalnie myśli o zostaniu konsultantką, musi sama na własnym przykładzie przekonać się do realnych korzyści płynących z Klubu Avon. Warto zatem zaryzykować i spróbować swoich sił, bo jest to dodatkowa praca, którą można wykonywać właściwie przy każdej okazji! Ilość Twoich możliwych do wykorzystania narzędzi jest ogromna: dom, znajomi, szkoła, Facebook, Instagram, blog firmowy, kanał video oraz wiele innych. Korzyści zależą już tylko od Twojego pomysłu, zaangażowania i samodyscypliny, bo wbrew pozorom zyski na ,,własnym etacie" są zależne tylko i wyłącznie od Ciebie i Twojej marży! Kliknij w ikonę powyżej, wypełnij formularz rejestracyjny i zacznij działać już dziś! AVON rejestracja

Dzisiejsze blogowanie oczami blogerki sprzed dekady

 

Jeszcze miesiąc temu miałam w głowie totalny mętlik, duchowe wypalenie, rozterki i życiowy bałagan. Zbyt wiele spraw piętrzyło się wokół mnie, abym mogła wszystkie je dopilnować i realizować w sposób odpowiedzialny i godny pochwalenia. Część zamiotłam pod dywan, o wielu zapomniałam, a inne odłożyłam na przyszłość. 

Kwestia bloga gryzła mnie już od pewnego czasu...

Zamknąć ten etap życia? Może jestem już nim zmęczona? A może zwyczajnie już nie czuję fanu, który dawały mi publikowane wpisy jeszcze kilka lat temu? Nie wiem...

Może to dorosłość i inne priorytety, które wysunęły się na plan pierwszy, podświadomie odsunęły moje blogowe ambicje?

Ta strefa w internecie już dawno przestała przypominać dawne blogowanie. Tłumy nastolatek rozpoczęły swoją działalność łowiecką na nowości kosmetyczne, a stare, poczciwe blogerki, dziś są światowymi influencerkami, które wolą publikować wpisy o swoim codziennym życiu, niż o testowanych produktach. Realia sprawiły, że szczere opinie przestały się opłacać, liczy się opłacalność reklamy i kontrowersja, która przyciąga followersów jak magnes. W tej strefie już nie wystarczą ładne zdjęcia i ciekawy wpis. Dzisiaj liczy się ilość kupionych obserwatorów i ciekawy pomysł na image. Im bardziej wykreowany i oryginalny, tym chętniej jest on kupowany przez młode panny, które są zagubione w swojej dorosłości i szukają internetowych inspiracji. Właściwie te nieopierzone nastki są największą potęgą internetu! Nie znające życia małolaty łykną każdy haczyk, który nastawi ubrana w markowe ciuchy, 

z doczepianymi rzęsami i długimi tipsami instagramerka z pożal się wynajętej chaty. Każdy jej ruch jest przemyślany, nagrany sto pięćdziesiąt razy, pod odpowiednim kontem, z właściwym oświetleniem i scenariuszem w ręku. Nic nie jest kwestią przypadku, naturalności i spontaniczności. Krem znanej marki na toaletce, musli zajadane na drugie śniadanie, czy szczoteczki soniczne używane w pielęgnacji wieczornej - wszystko to jest jedną płatną reklamą, którą najchętniej przewinęlibyśmy na ekranie telewizora, a w sieci oglądamy bezkarnie każdego dnia z własnej nieprzymuszonej woli. 

Świat zaczął toczyć się innym torem, być może mniej zrozumiałym i świadomym, ale jakże bogatym i atrakcyjnym. Każda kobieta stała się nagle fit, eko i naturativ, a ja? A ja mentalnie jestem na poziomie dawnego starego youtuba i raczkującego bloggera, na którym swoją działalność prowadziły nieliczne, ale jakże zmobilizowane i aktywne dziewczyny. Dziś to właśnie ich brakuje mi tutaj najbardziej... Pamiętacie relacje z kameralnych spotkań blogerskich, gdzie przedstawicielki firm przyjeżdżały z dalekich krańców Polski, aby przedstawić nowości kosmetyczne marki, którą reprezentują? Dzisiaj liczą się wyłącznie warszawskie eventy z przepychem i dziennikarzami za kotarą. Nikt nie ma odwagi, aby przedstawić swoim obserwatorom kosmetycznych bubli wyjętych pięć minut wcześniej z dna łazienkowej szuflady. Wiecie dlaczego, bo takich nie ma! Każdy dobrze opłacony produkt musi być wychwalony i przedstawiony w największych superlatywach i walorach doskonałości; o wadach nie mówi się na forum wszechświata... Nawet jeśli takowe istnieją, są one pomijane i zamydlone kolejnym kodem zniżkowym, okazją na już i na teraz!

Czy zatem w strefie beauty jest jeszcze miejsce dla blogerek sprzed dekady?

Teoretycznie jest, bo miejsce w internecie jest dla każdego, jednak w praktyce moja wizja internetowej działalności coraz bardziej mija się z dotychczasową falą instabeauty. Moje wyobrażenie miliona wyświetleń zostało spełnione, aczkolwiek nie zmobilizowało mnie do jeszcze bardziej wytężonej i aktywnej pracy, wręcz przeciwnie, zaliczony próg marzeń, uśpił we mnie wszelkie zasoby chęci i obudził wewnętrzną potrzebę zmiany. 

Być może jestem starej daty, a moja naiwność i życiowe priorytety, którymi się kieruje, nie są domeną na rozwój mojego bloga, ale jedno wiem na pewno: nie znajdziecie tutaj obłudy, sztuczności i komercji. Nie będę tworzyła wyidealizowanego teatrzyku, w którym każdy gra swoją wymyśloną rolę. Spróbuję po nowemu, ale według swoich przekonań i racji!



Komentarze

  1. Zgadzam się, to nie to samo. Nawet czytać się tego nie chce. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No niestety klimat blogosfery jest już zupełnie inny niż kilka lat temu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się totalnie! Dla mnie dużą plagą są też typowe reklamy na blogu, czyli posty kompletnie nie na temat, widać że opłacone.. Typu post na temat ubezpieczeń, jakichś prezentów, urządzania mieszkania..

    OdpowiedzUsuń
  4. Blogosfera powoli zamienia się w jeden wielki śmietnik :P Reklamy biją po oczach... Nie mam nic przeciwko podejmowaniu współprac, ale nie za wszelką cenę... Nigdy nie napisałam fałszywie pozytywnej opinii tylko dlatego, że produkt pochodził ze współpracy. Szkoda, że nie wszyscy są tak obiektywni :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Też czasem tęsknię za blogami sprzed lat, ale z drugiej strony sama mam mniej czasu i motywacji do prowadzenia własnego. Teraz więcej dzieje się na Instagramie - dużo podróżując widzę mnóstwo ludzi szukających idealnej pozy, idealnego miejsca i oświetlenia, żeby tylko pokazać kilka pięknych zdjęć no i oczywiście wkleić jakąś reklamę. A gdzie radość zwiedzania i odpoczynku nie myśląc co powiedzą inni?

    OdpowiedzUsuń
  6. Dokładnie... nie przeżywamy, tylko odhaczamy punkty...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo racji jest w tym co napisałaś. Pamiętam te blogi sprzed dekady i nie podoba mi się to w jakim kierunku to teraz idzie. Taki mały chlewik się z tego zrobił.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja swój blog traktuje jak odskocznie od życia codziennego. Nie spinam się że Muszę opublikować posta i to koniecznie dzisiaj. Dopiero zaczynam. I może komuś się wyda że jest zbyt pospolity, to niech taki zostanie. Stawiam na naturalność bloga, kto będzie chciał ten będzie zaglądał. Mi blog daje tyle że mogę pisać sobie w nim do woli. Nie mam weny? Trudno.
    Nie patrz na innych, idź w strefę blogową po swojemu.
    Pozwoliłam sobie dodać twój blog do zakładki "Tu zaglądam" 😁

    OdpowiedzUsuń
  9. WIesz, rób swoje. Sama obserwuję zmierzch blogów już od dawna. Bo na innych platformach jest po prostu szybciej- czy to na fb czy insta. Ale...własnego bloga nikt Ci nie zabierze, nie wyłączy nagle. A z social media jest tak, że teraz są, a za parę lat? zobaczymy:)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. I brawo! Ja też wróciłam na takich zasadach. I czuję, że autentyczność to właśnie to, co będzie przyciągać czytelników coraz bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgadzam się. Trudno teraz znaleźć jakaś dobrą treść. Wszędzie reklamy, paczki, rozpakowywanie i kody zniżkowe. Reklama goni reklamę, a sponsorzy zmieniają się z dnia na dzień... brakuje mi czytania tekstów od serca i z wysiłkiem w nie włożonym :( influencerki przejmują świat.


    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ciekawy post. Niemniej jednak uważam, że dopóki masz o czym - pisz! Na swój sposób i na swoich zasadach. Przecież blog to Twoje miejsce i to Ty decydujesz jakie treści tam się pojawią. Instagramerki odhaczają zdjęcia w pogoni za wspolpracami. W porządku, ale żadna z nas nie musi tego robić. Ważny jest obiektywny punkt widzenia 😀😀

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty